Jest mi o tyle twych spojrzeń samotniej.
Ciemniej
opada każdy wieczór bez słów,
trudniej słowa rzucone, kwiaty na drodze podnieść.
Cztery spojrzenia ścian miasto zamyka na smutek,
a obce czyny i ludzie ulatujÄ… obok.
W którym wieczorze jak ten odnajdę
ciszę przechodzącą przez ugór czasu Bogiem i tobą?
Oto jest znów ulica niedzielna zamknięta w miejski kurz.
Obcy flet kroków, gdzie szopen płacze z okien.
Tak samo, tak samo, tak samo jak kiedyÅ›
niebo patrzy obłe, jak smutek głębokie.
Dni ulatujÄ… w trwogÄ™ o ciebie,
noc obca gwiazdami zarasta i bladÄ… miejskÄ… trawÄ….
Wiatr wspomnienia — chmurom oderwana gałąź.
A przecież
te same gwiazdy co tam kołyszą noc nad Warszawą.